“Nic nie jest bardziej abstrakcyjne niż rzeczywistość”
-Giorgio Morandi

Giorgio Morandi - Natura Morta, 1953
Pamiętam chwilę, jeszcze z moich czasów studenckich, gdy po raz pierwszy zobaczyłem reprodukcje obrazów Giorgia Morandiego. 
Przeglądałem w warszawskiej Bibliotece ASP album dwudziestowiecznej sztuki włoskiej.
Nagle, wśród dziwnych, nowoczesnych obrazów i wielkich „modnych” abstrakcji, otworzyła się na jednej ze stron butelka i kilka pudełek stojących na stole. 
Oniemiałem.
To tak można malować? Na małym płócienku, wyblakłymi kolorami, niemalże dziecinnie odtwarzać banalnie proste przedmioty? 
Natychmiast poszukałem albumu autorskiego Morandiego i obejrzałem go z niesłabnącym zadziwieniem. Gdy wychodziłem z biblioteki, wiedziałem, że właśnie odbyłem jedną z najważniejszych lekcji podczas studiów.
Giogio Morandi - Natura Morta, 1957
Mijały lata, a ta pierwsza fascynacja nieustannie trwała. Zmieniały mi się upodobania, inspiracje, podziwiałem różnych, nowych artystów, jednak Morandi - szczególnie w trudnych chwilach - powracał jako ten najważniejszy.
Dużo miałbym do powiedzenia, dlaczego to właśnie ta niezwykle skromna sztuka tak na mnie oddziaływuje, na czym polega jej potężna moc. Jednak poruszę tylko jeden wątek i dotyczy on szczególnie ważnego czynnika, który przenika całe to malarstwo. Jest nim duch ciszy.
Morandi mówi do nas o najważniejszym elemencie malarstwa - o świetle - szeptem. Konsekwentnie przez całe życie nie podnosi głosu. Słońce wschodzi, oświetla przedmioty stojące na stole i zachodzi. Dzień w dzień, w stoickim zapatrzeniu, artysta rejestruje upływ czasu. Pokazując malutki, powtarzalny fragment, tworzy wrażenie jego niewyobrażalnej rozciągłości.
Przygaszając światło, dostrzega detale i subtelności form inaczej, niż robili to mistrzowie holenderscy. Nie wypracowuje szczegółu, szczegół pojawia się jakby mimochodem, pomiędzy ruchami pędzla, w lekko rozmytej ostrości, zgodnie z naturą naszej percepcji, która upraszcza zobaczone przez chwilę obrazy. Czas spojrzeń artysty upodobnia się do czasu spojrzeń widza. Nie jesteśmy epatowani wirtuozerią, nie odczuwamy mozołu pracy, widzimy przedmioty takie same, jakie znajdziemy w każdym domu. Absolutna zwyczajność tematu, dostępność podobnych „obrazów” w wielu chwilach dnia sprawiają, że patrząc na nie, ogarnia mnie głęboki spokój. Doniczka stała na parapecie, stoi i będzie stać - zmienia się tylko miejsce słońca za oknem.
Sztuka, która wycisza moje trwanie pośród chwil, wygasza oczekiwania, koi trudne wspomnienia, sprawia, że chcę z nią przebywać, na nią patrzeć, zanurzać się w przestrzeni, którą dyskretnie zarysowuje.Wieczorem, po męczącym dniu, biorę album Morandiego, otwieram na jednej stronie i odpoczywam, długo patrząc na kilka przedmiotów. To mi wystarcza ,aby spokojnie zasnąć.
Giorgio Morandi - Natura morta, 1923
Post scriptum
„Łóżko szpitalne” to najcichszy obraz, jaki kiedykolwiek namalowałem.

Wielokrotnie opierałem rękę o takie łóżko, gdy odchodzili moi Dziadkowie, Babcie, Rodzice. Brakowało słów, myśli nie nabierały kształtu, tylko smutek był dojmujący i wyraźny.I opowiedzieć o tym mogłem ciszą odkrytą u Mornadiego".
Piotr Pańkowski - Łóżko szpitalne
31.08.2025
Autor: Piotr Pańkowski

W sprawie organizacji spotkania, wystawy lub zakupu prac -  zapraszamy do kontaktu z ewą Hage, która reprezentuje Piotra Pańkowskiego.

Kontakt telefoniczny:

+48 609 608 646

Kontakt e-mailowy:

pankowski.malarstwo@gmail.com

Zapraszamy również na media społecznościowe: